Muszą Państwo wiedzieć, że z moją aktywnością mailową możnaby było ustawiać zegar na Pałacu Kultury. Rano przychodzę - przynajmniej kilkanaście wiadomości, na które należy odpowiedzieć. A potem nowe wiadomości wpadają mi w częstotliwością jedna na 3-4 minuty.
Ale o godzinie 3.30 następuje koniec. Jak ręką odjął. Cisza.
W poniedziałek zatem poskarżyłam się publicznie, że po godzinie trzeciej trzydzieści brakuje mi troszkę dżwięku "Dzyń", sygnalizującego nową e-wiadomość. Bo następne "dryndnięcia" zaczynają wpadać dopiero wieczorem, te na następny dzień.
I Ola, która jest z nami od 8 miesięcy (nasz supergrafik), od dwóch dni, mniej więcej o 16.00 wysyła mi takie oto kocie maile:
Żeby mi nie było smutno.
I nie jest:)
hehe, oj tam fotki bez wątpienia wywołują uśmiech:)
OdpowiedzUsuńach nie wiem jak te wszystkie koteczki to robią, że zawsze są takie przesłodkie i zawsze poprawiają humor :)
OdpowiedzUsuń