Od dwóch dni jesteśmy w Rzymie, jednak od jednej doby mamy internet.
Wyrwaliśmy się na moment z zimnej Warszawy, nie tyle, żeby się ograć, co żeby się naświetlić, dosłonecznić. Takie nasłonecznienie jest bardzo potrzebne do pracy, szczególnie, kiedy polega ona na wymyślaniu rzeczy.
Mieszkanie znalazłam na moim ulubionym ostatnimi czasy portalu AIRBNB. Nieduże, bo około 35m2, dwupoziomowe (!), w centrum Rzymu. Do tego niedrogie.
Kiedy Maciek zobaczył nasze małe lokum, powiedział bez dwóch zdań: "Mała, podniosłaś poprzeczkę.", co w wolnym tłumaczeniu oznacza tyle co "Podoba mi się bardzo."
Co takiego ciekawego jest w tym miejscu?
Otóż mieszkamy w dawnym… klasztorze! Do Koloseum mamy ok. 500m, Circus Maximus - 200m, Plac Wenecki też 200m, Forum Romanum - 300m. Żeby dostać się do mieszkania należy przejść przez bramę i przebrnąć przez patio. Patio to malowniczy ogródek z żywopłotami, pomarańczami i cytrynami, i murami z 1600 roku. Co więcej, do mieszkania przyporządkowany jest ogródek, co o tej porze roku nie robi może dużej różnicy, jednak wynajmując tę nieruchomość latem mamy w pakiecie kawę lub wino w naszym prywatnym zielonym zakątku. Powtarzam, w centrum miasta - i tym historycznym, i tym faktycznym.
W razie potrzeby,
służę kontaktem, bo polecam miejscówkę szczerze. Chyba wystarczy spojrzeć na zdjęcia poniżej.
Teraz nieco bliższy kadr, czyli jak wchodzimy do mieszkanka. A są dwie drogi:
1. klasyczna - przez klatkę schodową.
2. malowanicza - przez ogródek.
No i już samo mieszkanie, piętro dolne, reprezentacyjne.
No i jeszcze cztery zdjęcia z podwórka, bo jest naprawdę śliczne.