Czujemy się w (niesamowicie przyjemnym) obowiązku poinformować wszystkich, że nasz partner w Dekorniku Remontowym obchodzi swoje pierwsze urodziny. I z tej okazji wyprawia przyjęcie na warszawskiej Ochocie. Będą konkursy, zabawy, promocje. Będzie fajnie :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warszawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warszawa. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 23 kwietnia 2015
czwartek, 18 grudnia 2014
Zakupy last minute, czyli podpowiadają nam, gdzie pięknie kupować
W ostatnim wydaniu weekendowej Gazety Wyborczej znalazłam świetny artykuł, w którym wymianine są miejsca, w których można kupić prezenty w pięknym entourage'u. Ja co prawda większość zakupów robię przez internet, ale ładnie urządzony sklep jest dla nie ważnym czynnikiem decyzyjnym. Sklep w realu lub w sieci.
Dlaczego? Ano dlatego, że - i tu wcielimy się w postać przedsiębiorcy - jeśli decydujemy się na tak odważny krok, jak założenie własnego sklepu (nieważne, której formy sklepu) ważne jest to, w jakim klimacie będziemy pracować i w jakim klimacie będziemy przyjmować klientów. Każdy sprzedawca powinien dołożyć starań, aby klient czuł się u niego dobrze. I żeby on sam też lubił chodzić do pracy, czy to miejsce pracy znajduje się na ulicy Pięknej lub Słonecznej, czy jest zaparkowane na ulicy WWW. Ten czynnik bardzo silnie wpływa na jakość sprzedaży i obsługi.
Stąd chyba każdy z nas - teraz już jako klient - lubi sklepy, które są pięknie urządzone. Takie, po których widać, że zrobione są z sercem, a wszystko, co tam widzimy wyraża gust właściciela. Zgadzamy się z estetyką lub nie, ale dostrzegamy charakter miejsca i ludzi tam pracujących.
Jest jednak jeszcze jeden aspekt, którego prowadzący sklep powinien przestrzegać. Oryginalny asortyment. Nie można prowadzić fantastycznie wyglądającego sklepu jedynie z rzeczami, które są dostępne na Allegro. I to połowę taniej. Taka filozofia nie zda w dłuższej perspektywie egzaminu. Widać to najlepiej po księgarniach, których kondycja jest gorsza niż zła. Kupując książkę na Allegro i dopłacając za przesyłkę i tak wydamy mniej niż w stacjonarnej księgarni, gdzie obowiązują oficjalne ceny, zamiast tych internetowo-dumpingowych. Stąd nasze domy książki tak często decydują się na podłączenie kawiarni. Dlatego kawiarnie tak często wydzielają miejsce i ludzi do opieki dla naszych pociech. Dlatego przedszkola tak często podłączają do swojej agendy zajęcia fakultatywne. I świetnie, tędy droga! Każdy z Państwa (ze mną włącznie) chce kupić produkt unikatowy w miejscu, które wywoła przyjazne odczucia. Dobry produkt plus dobra atmosfera to dwa czynniki, które powodują, że wracamy do miejsca, gdzie już byliśmy. Ufamy i kupujemy dalej.
Jeśli nie mamy tej wizji i oryginalnych produktów, pozostaje nam - sprzedawcom - jedynie wojna cenowa.
I poniżej prezentuję kilka zdjęć, pożyczonych z serwisu gazeta.pl. Są to fotki ze sklepów A-tak Design (Łódź), Lulu Living (Kraków), Miejsce Sklep (Kraków) i Reset (Warszawa). Proszę zajrzeć. A jeśli nic nie kupimy, przynajmniej powiedzieć kilka ciepłych słów ludziom z obsługi. Zawsze prawmy komplementy. One naprawdę mogą komuś rozświetlić grudniowy dzień.
Dlaczego? Ano dlatego, że - i tu wcielimy się w postać przedsiębiorcy - jeśli decydujemy się na tak odważny krok, jak założenie własnego sklepu (nieważne, której formy sklepu) ważne jest to, w jakim klimacie będziemy pracować i w jakim klimacie będziemy przyjmować klientów. Każdy sprzedawca powinien dołożyć starań, aby klient czuł się u niego dobrze. I żeby on sam też lubił chodzić do pracy, czy to miejsce pracy znajduje się na ulicy Pięknej lub Słonecznej, czy jest zaparkowane na ulicy WWW. Ten czynnik bardzo silnie wpływa na jakość sprzedaży i obsługi.
Stąd chyba każdy z nas - teraz już jako klient - lubi sklepy, które są pięknie urządzone. Takie, po których widać, że zrobione są z sercem, a wszystko, co tam widzimy wyraża gust właściciela. Zgadzamy się z estetyką lub nie, ale dostrzegamy charakter miejsca i ludzi tam pracujących.
Jest jednak jeszcze jeden aspekt, którego prowadzący sklep powinien przestrzegać. Oryginalny asortyment. Nie można prowadzić fantastycznie wyglądającego sklepu jedynie z rzeczami, które są dostępne na Allegro. I to połowę taniej. Taka filozofia nie zda w dłuższej perspektywie egzaminu. Widać to najlepiej po księgarniach, których kondycja jest gorsza niż zła. Kupując książkę na Allegro i dopłacając za przesyłkę i tak wydamy mniej niż w stacjonarnej księgarni, gdzie obowiązują oficjalne ceny, zamiast tych internetowo-dumpingowych. Stąd nasze domy książki tak często decydują się na podłączenie kawiarni. Dlatego kawiarnie tak często wydzielają miejsce i ludzi do opieki dla naszych pociech. Dlatego przedszkola tak często podłączają do swojej agendy zajęcia fakultatywne. I świetnie, tędy droga! Każdy z Państwa (ze mną włącznie) chce kupić produkt unikatowy w miejscu, które wywoła przyjazne odczucia. Dobry produkt plus dobra atmosfera to dwa czynniki, które powodują, że wracamy do miejsca, gdzie już byliśmy. Ufamy i kupujemy dalej.
Jeśli nie mamy tej wizji i oryginalnych produktów, pozostaje nam - sprzedawcom - jedynie wojna cenowa.
I poniżej prezentuję kilka zdjęć, pożyczonych z serwisu gazeta.pl. Są to fotki ze sklepów A-tak Design (Łódź), Lulu Living (Kraków), Miejsce Sklep (Kraków) i Reset (Warszawa). Proszę zajrzeć. A jeśli nic nie kupimy, przynajmniej powiedzieć kilka ciepłych słów ludziom z obsługi. Zawsze prawmy komplementy. One naprawdę mogą komuś rozświetlić grudniowy dzień.
Cały artykuł na gazecie.pl można przeczytać pod tym linkiem. Może znajdą Państwo coś dla siebie:
środa, 10 grudnia 2014
Papier, nożyczki, sztuka, czyli o dwóch siostrach robiących rzeczy fantastyczne
Ostatnio w Warszawie odbyły się Wzory. Wzory to targi, które organizowane są od sześciu lat. Z niewielkiej imprezy, organizowanej na Pradze przeistoczyły się w masową, ogromną zbieraninę projektantów - od tych zajmujących się dużymi gabarytami jak meble aż po drobnostki (nie mylić z blahostkami) jak kafelki czy ozdoby choinkowe. Tegoroczne mikołajkowe Wzory odbyły się w Kamienicy Jabłkowskich przy ulicy Brackiej, w samym centrum miasta i wyjątkowo turystycznej zresztą. Podziwiam osoby, które organizują targi wszelakie. Od zawsze. Targi to ogromne przedsięwzięcie do koordynacji, a - znając niektórych takich zapaleńców - wiem, że czasem robione są jedynie dla idei, bo finansów zostaje z tego niewiele. Pracy jest za to masa, bo należy zadbać o wszystko: od rozstawienia sprzedawców po catering, straż miejską i identyfikatory dla wolontariuszy. Dla wystawców to także spora logistyka. Wyprodukowanie sprzedawanego towaru, zbudowanie stoiska (jeśli jest ono większe niż stolik fundowany przez organizatorów), dojazd i dwa dni werbalnego handlu bez przerwy na posiłek.
Dlatego namawiam na odwiedzanie targów i wspomaganie polskiego designu. Niejednokrotnie jest on droższy niż masówka z Centrów Handlowych, jednak proszę pamiętać, że te meble, kafelki czy poduszki nie są produkowane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Są za to produkowane na miejscu, więc panowie stolarze lub panie szwaczki mają miejsca pracy. Czuję się też w obowiązku napisać, dlaczego polski design - czy mówimy o modzie, czy o wnętrzach - jest drogi. Wynika to najczęściej z marż, jakie narzucają sklepy pośredniczące w sprzedaży. Duże serwisy, które dbają o promocję i ruch (klientów) na swoich stronach internetowych pobierają spory procent od sprzedaży. Każdy projektant musi od razu przy wycenie dzieła założyć maksymalną prowizję, która będzie musiał oddać, czyli musi o tyle podnieść na wstępie cenę produktu. Dodając do tego jednostkową produkcję, czyli droższe szycie czy druk, mamy nietani produkt końcowy. Bo i dla projektanta musi przecież coś zostać. Jedyną opcją na zmniejszenie cen jest własna produkcja, czyli to, na co postawiliśmy my. Ale to już spore nakłady na początku, a nie każdy chce ryzykować, nie każdy też może.
Wróćmy jednak do tematu Wzorów, a raczej tego, co na wzorach widziałam. A widziałam papier. Papier w pięknych formach. Nie od dziś wiadomo czytelnikom, że mam lekki skręt w stronę rzeźb zwierząt. Wszelkie popiersia (jeśli można tak nazwać głowy zwierząt) z materiałów niezwierzęcych (plastik, ceramika) są u mnie na pozycji pierwszej. No i na wzorach znalazłam PAPIERSIA. Fantastyczny tandem, dwie siostry bliźniaczki Paulina i Maja, które ręcznie wytwarzają ogromne, naturalnej wielkości głowy zwierząt, do zawieszenia. Fantastyczna sprawa. Zdjęcia nie oddają wrażenia, jakie robią na oglądającym. Firma sióstr nazywa się PAPER SCULPTURE i widziałam na profilu, że dziewczyny pokazują się ze swoimi dziełami na wszelakich targach, w tym niepolskich. Trzymam kciuki przemocno, bo nie dość, że trafiły w mój gust z celnością Wilhema Tella. A do tego ja tak bardzo lubię firmy rodzinne...
A poza tym przypominamy, że Święta tuż tuż. Rudy przypomina. Teraz bardzo wiele targów, zbiorowisk, kiermaszy. Warto uczęszczać, warto kupować, bo to najczęściej zdolni projektanci. I trochę bardziej pracowici niż Rudy.
Dlatego namawiam na odwiedzanie targów i wspomaganie polskiego designu. Niejednokrotnie jest on droższy niż masówka z Centrów Handlowych, jednak proszę pamiętać, że te meble, kafelki czy poduszki nie są produkowane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Są za to produkowane na miejscu, więc panowie stolarze lub panie szwaczki mają miejsca pracy. Czuję się też w obowiązku napisać, dlaczego polski design - czy mówimy o modzie, czy o wnętrzach - jest drogi. Wynika to najczęściej z marż, jakie narzucają sklepy pośredniczące w sprzedaży. Duże serwisy, które dbają o promocję i ruch (klientów) na swoich stronach internetowych pobierają spory procent od sprzedaży. Każdy projektant musi od razu przy wycenie dzieła założyć maksymalną prowizję, która będzie musiał oddać, czyli musi o tyle podnieść na wstępie cenę produktu. Dodając do tego jednostkową produkcję, czyli droższe szycie czy druk, mamy nietani produkt końcowy. Bo i dla projektanta musi przecież coś zostać. Jedyną opcją na zmniejszenie cen jest własna produkcja, czyli to, na co postawiliśmy my. Ale to już spore nakłady na początku, a nie każdy chce ryzykować, nie każdy też może.
Wróćmy jednak do tematu Wzorów, a raczej tego, co na wzorach widziałam. A widziałam papier. Papier w pięknych formach. Nie od dziś wiadomo czytelnikom, że mam lekki skręt w stronę rzeźb zwierząt. Wszelkie popiersia (jeśli można tak nazwać głowy zwierząt) z materiałów niezwierzęcych (plastik, ceramika) są u mnie na pozycji pierwszej. No i na wzorach znalazłam PAPIERSIA. Fantastyczny tandem, dwie siostry bliźniaczki Paulina i Maja, które ręcznie wytwarzają ogromne, naturalnej wielkości głowy zwierząt, do zawieszenia. Fantastyczna sprawa. Zdjęcia nie oddają wrażenia, jakie robią na oglądającym. Firma sióstr nazywa się PAPER SCULPTURE i widziałam na profilu, że dziewczyny pokazują się ze swoimi dziełami na wszelakich targach, w tym niepolskich. Trzymam kciuki przemocno, bo nie dość, że trafiły w mój gust z celnością Wilhema Tella. A do tego ja tak bardzo lubię firmy rodzinne...
A poza tym przypominamy, że Święta tuż tuż. Rudy przypomina. Teraz bardzo wiele targów, zbiorowisk, kiermaszy. Warto uczęszczać, warto kupować, bo to najczęściej zdolni projektanci. I trochę bardziej pracowici niż Rudy.
niedziela, 30 listopada 2014
Dom w Melbourne, czyli jak powinny wyglądać warszawskie wille
Blog DESIRE TO INSPIRE nie przestaje mnie ostatnio zaskakiwać. Kiedyś wyłuskiwałam z niego interesujące rzeczy raz na miesiąc. teraz niemal każdy post wywołuje we mnie westchnięcia "Ach!" lub "Och!". Jak chociażby ten dom z australijskiego Melbourne. Przywiódł mi na myśl wszystkie te opuszczone dworki i wille w Warszawie. Pełno ich na górnym Mokotowie, w pobliżu stacji metra Wilanowska czy na niedalekiej Woli. Ocalenie takiej willi od zapomnienia - jaka to byłaby piękna akcja PR dla firmy z branży budowlanej. Żywa (choć powinnam napisać - znów żywa) reklama. Ratujmy stare budownictwo, bo - jak zawsze mówię - tego już nie przybędzie.
Poniżej piękny przykład z Melbourne. Proponuję spojrzeć na widoki ZA willą. Jak w domu!
Poniżej piękny przykład z Melbourne. Proponuję spojrzeć na widoki ZA willą. Jak w domu!
piątek, 20 czerwca 2014
ja tu tylko na minutkę, czyli coś co mnie zauroczyło.
Nie piszę dużego postu, jednak chciałam wkleić na bloga coś, co mnie zachwyciło. takie rzeczy zawsze publikuje się na Facebooku, bo to takie proste, dodać albo "szerować", przycisnąć, zapomnieć.
A wszyscy czytelnicy blogów - poszkodowani. :)
Dlatego wklejam na bloga, nie na Facebooka.
Fantastyczna fonatanna z Texasu. Może przeniesiemy do Warszawy? Galopowałyby takie mustangi przez Plac Grzybowski? :)))
Życzę cudnej, bezdeszczowej reszty długiego weekendu.
A wszyscy czytelnicy blogów - poszkodowani. :)
Dlatego wklejam na bloga, nie na Facebooka.
Fantastyczna fonatanna z Texasu. Może przeniesiemy do Warszawy? Galopowałyby takie mustangi przez Plac Grzybowski? :)))
Życzę cudnej, bezdeszczowej reszty długiego weekendu.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
2xH, czyli weekend z HUSH Warsaw i H&M Home (to w sumie nawet 3xH)
To, jak bardzo lubimy imprezę HUSH Warsaw, przekracza wszelkie granice. Hush to już teraz jedne z największych targów modowych w Polsce. Wyselekcjonowane marki, które robią wszystko od A do Z i poważnie podchodzą do tematu designu i mody. Do tego świetni partnerzy, organizacja na najwyższym poziomie, zawsze dobry klimat i niespodzianki. Nie kiermasz, a prawdziwa europejska impreza. Za każdym razem jesteśmy pod wielkim (i coraz większym) wrażeniem Ani Pięty i Magdy Korcz, które to wszystko organizują. A my chętnie się włączamy z naklejkami.
I w tej edycji oprócz HUSHA wyklejaliśmy także kontener dla H&M Home. Akcja fantastyczna, bo zbieramy stare ubrania, aby posadzić drzewa. Brzmi abstrakcyjnie, ale się sprawdziło, bo kontener był prawie zapełniony pod koniec imprezy. Więc i drzewa wyrosną. Dokładnie 100 drzew dla Warszawy w ramach akcji H&M Conscious. Akcja także dla nas była wyzwaniem, bo na wyklejenie tego wielkiego zbiornika mieliśmy zaledwie kilka dni ( z dostosowaniem grafik i produkcją materiałów). Na miejscu zaś okazało się, że organizatorzy chcą jeszcze więcej "zakleić". Tu się przydadzą drzewka, tam napisy, tu logo na 4 metry szerokości. I tak telefon zadzwonił do nas w piątek o 23.00, czy na rano da się dokleić wybrane elementy. O 9.00 byliśmy na nogach - ja z laptopem pod Zamkiem Królewskim, Maciek na motorze w drodze do hurtowni folii, którą otworzyli specjalnie dla nas. Mierzenie kontenerów i projektowanie, zagospodarowanie ścian do oklejenia odbyło się na miejscu i po 20 minutach z dziewczynami z H&M pliki były już w pracowni, na mailu i czekały na Maćka, który przyjedzie z folią. Po dwóch godzinach samodzielnego wycinania, Maciek zjawił się z naklejkami u nas i w 30 minut, z pomocą zawezwanych przyjaciół wykleiliśmy kontenery. Efekty pracy poniżej:
A HUSH udał się nadzwyczaj pięknie. Jeśli jeszcze nie odwiedzili Państwo tej imprezy, zapraszam z całego serca. Nawet jeśli nie znajdą Państwo nic dla siebie, samo zwiedzanie HUSHA to fajna rozrywka. Następna edycja w grudniu, przed Świętami. Dobra okazja. Będziemy informować.
I w tej edycji oprócz HUSHA wyklejaliśmy także kontener dla H&M Home. Akcja fantastyczna, bo zbieramy stare ubrania, aby posadzić drzewa. Brzmi abstrakcyjnie, ale się sprawdziło, bo kontener był prawie zapełniony pod koniec imprezy. Więc i drzewa wyrosną. Dokładnie 100 drzew dla Warszawy w ramach akcji H&M Conscious. Akcja także dla nas była wyzwaniem, bo na wyklejenie tego wielkiego zbiornika mieliśmy zaledwie kilka dni ( z dostosowaniem grafik i produkcją materiałów). Na miejscu zaś okazało się, że organizatorzy chcą jeszcze więcej "zakleić". Tu się przydadzą drzewka, tam napisy, tu logo na 4 metry szerokości. I tak telefon zadzwonił do nas w piątek o 23.00, czy na rano da się dokleić wybrane elementy. O 9.00 byliśmy na nogach - ja z laptopem pod Zamkiem Królewskim, Maciek na motorze w drodze do hurtowni folii, którą otworzyli specjalnie dla nas. Mierzenie kontenerów i projektowanie, zagospodarowanie ścian do oklejenia odbyło się na miejscu i po 20 minutach z dziewczynami z H&M pliki były już w pracowni, na mailu i czekały na Maćka, który przyjedzie z folią. Po dwóch godzinach samodzielnego wycinania, Maciek zjawił się z naklejkami u nas i w 30 minut, z pomocą zawezwanych przyjaciół wykleiliśmy kontenery. Efekty pracy poniżej:
A HUSH udał się nadzwyczaj pięknie. Jeśli jeszcze nie odwiedzili Państwo tej imprezy, zapraszam z całego serca. Nawet jeśli nie znajdą Państwo nic dla siebie, samo zwiedzanie HUSHA to fajna rozrywka. Następna edycja w grudniu, przed Świętami. Dobra okazja. Będziemy informować.
Subskrybuj:
Posty (Atom)