Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mediolan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mediolan. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

PIT - Poniedziałkowo + Ikeowsko + Twórczo

Ostatni dzień kwietnia, ostatni dzień składania PITów, pierwsza w tym roku wizyta w Ikei. Sprawdzić, co nowego, co ładnego, co niedrogiego. 
A jest nowość. I to nie byle jaka. Nowość została zaprezentowana podczas targów designu w Mediolanie, a nazwano ją PS od Post Scriptum. W zasadzie to "nowość-nie nowość", bo pierwszy raz kolekcję PS zaprezentowano w 2005 roku i od tego czasu - teraz już po raz siódmy, co nie trudno obliczyć - cyklicznie prezentowana jest jej nowa odsłona.
Na czym polega kolekcja PS? To "dodatek" podstawowej IKEI. To sprawdzenie skandynawskich designerów w świecie użytkowym. Tanio, domowo, ale z pomysłem. Nie do końca przekonują mnie opowieści o tym, że design na wysokim poziomie powinien zagościć w każdym domu, bo jeśli taki gigant jak IKEA sygnuje i wypuszcza coś na szeroki rynek, to nawet jeśli to design, to i tak wiadomo, że kupowany w IKEI (bez wydźwięku pejoratywnego).
Ale w 100 procentach doceniam kolorystykę kolekcji, bo to właśnie kolor zwrócił naszą uwagę podczas dzisiejszej wizyty w IKEI. Jaka jest IKEA, każdy widzi, każdy wie. Kolor miesza się tu z neutralnością, a szaleństwo jest z lekka tonowane (bez pejoratywnego wydźwięku po raz drugi). A tu nagle na czerwone i lazurowe dywany panowie wnoszą żółte fotele, białe szafki a la Dali i lampę jak spódnica baletnicy i stawiają je na tle barwnych fototapet...

Zrobiliśmy zdjęcia, wróciliśmy do domu, przeszperaliśmy internet.

I oto poniżej najciekawsze okazy PS:








Ostatni mebel to dla mnie ideał, jeśli chodzi o ekspozycję towaru w sklepie. Porcelana, biżuteria, szkło - genial!

Przy okazji w kolekcji zdjęć PS znalazłam wizualizację mojej idealnej jesieni życia: wiosna, zwierzę w domu, marchewa...


I jeszcze dwie rzeczy, już poza PS, które zwróciły moją uwagę:

1. Nowe poduszki, poszewki. Te stylowe (stonowane) i te szalone (kolorowe).






2. Mapa świata w formacie MAXI. Dostaję bardzo dużo pytań o fototapety z motywem mapy hipsometrycznej, ale z subtelnymi oznaczeniami politycznymi (aktualnymi). Bardzo trudno kupić taką mapę w idealnej jakości na wydruk ścienny, dlatego od dziś uczciwie odsyłam do IKEI. Prezentacja poniżej to nie fototapeta, ale wielki obraz (200x140cm), który na pewno wypełni wizualnie pokój. I - jak na taki format - niedroga. Widziałam z bliska, szczerze polecam!



Ach, i przy okazji polecam puchate naleśniki z serem i szpinakiem oraz suche bajaderki. Pycha!


A co my kupiliśmy przy okazji wizyty? O tym w jutrzejszym odcinku...

środa, 28 marca 2012

Gazetowego maratonu ciąg dalszy

Ale tym razem z angielska, chociaż rzecz tyczy się Holendrów i pewnej wdzięcznej Włoszki.
Pomimo rdzennie europejskich tematów (person), gazety pochodzą zza wód: Elle Decoration z Republiki Południowej Afryki (mniejsza woda) oraz Marie Claire z Australii (większa woda i dwusetne wydanie!). Obie bodajże kwietniowe.

A dlaczego publikuję materiały wnętrzarskie akurat z tych dwóch magazynów (nie francuskich, jak robię chyba ZAWSZE :) A dlatego, że tak wiosennych, wdzięcznych przestrzeni nie widziałam w naszych europejskich tytułach, mimo, że dotyczą właśnie wnętrz ze Starego Kontynentu. Chyba tym razem to nas potraktowano jako ciekawostkę :)


1. Margherita Missoni, czyli spadkobierczyni włoskiego domu mody Missoni i jej mediolański apartament:





2. Duet grafików z BootStudio, zamieszkujący południową Holandię:




Troszkę mi te wnętrza przepominają inne, sygnowane przez Kelly Wearstler - pod kątem odwagi w dobieraniu kolorów i mieszania faktur. Jednak te na obrazkach powyżej są dużo mniej "losandżelesowe", a antyki nie krzyczą cenami, a uwodzą babcinnością.

A teraz gratka na koniec, czyli porady od duetu BOOT (tych państwa z Holandii). Pozwoliłam sobie wybrać te najcenniejsze i przypisać im punkty, jak celnie pokrywają się one z moją mikrofilozofią.


I tak najmniej punktów (ale wciąż jak najbardziej in plus) znalazły się porady o tym, by miksować kolory i wzory teoretycznie nie do pary (po 1 punkcie).
Następnie (2 punkty), by - znów - miksować stare z nowymi, a drogie z tanim (albo - po naszemu - Ikeę z pchlim targiem).
Dumne siedem punktów otrzymała rada: do każdych drzwi dobierz inną klamki (znów miksujemy).
Dziesiątka należy się wpisowi o tym, że ramy i obrazy należy... stawiać! Na podłodze (moje ulubione), na półkach, na ławach. Pamiętam, jak rozmawiałam o tym z Mirandą, stylistką Ikei, ona także wolała swobodne ułożenie dzieła od brutalnego wieszania i przybijania.
I MÓJ KONIK: Zbieraj, chomikuj, zakopuj! Zawsze może się przydać! Autorzy przytaczają tu opowieść o irańskich dywanach i starych sofach, które wydawały się kompletną abstrakcją w momencie zakupu (na studiach, za grosze), a teraz są niemożliwe do znalezienia.
Ja z kolei mam... kolekcję lamp Flotollo/Heico - to takie świecące miśki - które skupowałam kiedyś z Allegro za.. 1zł. Oryginały, działające, niektóre mierzą nawet po 75cm i zdobią studio fotograficzne mojego przyjaciela (niestety nasza pracownia nie udźwignie kolejnych ozdób). Dziś jest moda na moje misie. Ale im chyba dobrze w tym studiu...

czwartek, 22 września 2011

Kilka rzeczy z włoskiej IKEI

Których nie ma - lub chyba nie ma - w Polsce. A szkoda, bo mebelki a la na sze lata 50te/60te to cuda. Kolekcja z pierwszych kilku zdjęć to... Stockholm. U nas w bardzo okrojonym składzie:)








poniedziałek, 19 września 2011

niedziela, 18 września 2011

No i zapomniałam...

...zamieścić moich faworytów! Kaczka - nie miałam śmiałóści spytać o cenę, bo Maciek od razu zaznaczył, że nie zapakujemy jej do walizki (racja!). I wąż na nadgarstek za 20 euro. Trochę żałuję, że odeszłam...

Targo-widowisko

Właśnie dwie godziny temu wróciliśmy z zapowiadanego targu na via Chiari Fiori. Aura nie dopisała i obawialiśmy się, że do tego zgromadzenia nie dojdzie w ogóle. O 10.30 pzestało padać, więc i decyzję podjęliśmy (nomen omen) błyskawicznie: biegniemy. Po zgubieniu drogi ok. 4 razy, zwrotach akcji i zawirowaniach pogodowych, dotarliśmy na miejsce.
Targ dziś był mniejszy niż zwykle (a jednak!), bo - jak wyjaśnił nam jeden ze sprzedawców - Włosi bardzo boją się deszczu i "jak tylko zaczyna kropić to oni od razu <Amen> i <Casa>". My, przyzwyczajeni do polskiej mokrej jesieni nie żegnamy się z nadejściem pierwszej błyskawicy, więc tym bardziej śródziemnomorska burza nie była nas w stanie zbić z drogi na szabry:)


A warto było. Na TYM targu ceny są rzeczywiście niewielkie (i ubrania i biżuteria do 20 euro), rzeczy do domu nieco (ale nie diamentralnie) wyższe. Tak można robić zakupy. I zrobiliśmy, aczkolwiek...












... choć wydaliśmy na markowe ubranka - i jak mówił Stanisław Anioł w Alternatywach4 "Ja nie będę wymieniał z nazwiska" -  całe 22 euro, to...


... czy widać mnie  tym ubranku z Warszawy?!!!

PS1 - Właśnie Francesca powiedziała nam, że wieczorem w naszej okolicy jest jeszcze jeden lokalny targ, więc - najedzeni - biegniemy.
PS2 - Odpowiadam na poprzedni komentarz: Proszę mi wierzyć, ja też chcę częściej wyjeżdżać na wakacje:) Ale chyba na Sylwestra (nie na Święta tym razem i tu puszczam oko...) szykuję coś ciekawego...
PS3 - Zgodnie z obietnicą, zbieram większe rachunki z jedzonko. Bo zachodnie metropolie naprawdę nie jest pod tym względem dużo droższe.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...