poniedziałek, 30 marca 2015

DEKALOG REMONTOWY, czyli co każdy remontowicz wiedzieć powinien



Wszystko zaczęło się od Państwa pytań. O podłogę, o płytki, o ceny, o dostawców, o wszystko, z czym można i nie można sobie poradzić. Remont mieszkania przeprowadziliśmy co prawda cztery lata temu (To już tak dawno?), ale maile od czytelników naszych zmagań dostaję do teraz. I postanowiłam zebrać najważniejsze moim zdaniem  rady i odpowiedzi na zadane i nie zadane pytania w jednym miejscu. 
A dokładnie usiadłam pewnego sobotniego poranka, jeszcze przed ósmą rano, z kawą pod jednym łokciem i rudym kotem pod drugim i postanowiłam wszystko spisać. Spisałam i już miałam wrzucać na bloga w formie pliku tekstowego, kiedy zobaczyłam bardzo ładne grafiki, które będą pasować od zagadnienia. Postanowiłam wykupić i nadać moim radom formę niewielkiej książeczki. Ładnej, fajnej, komiksowej książki. I już miałam wrzucać na bloga, ale wysłałam projekt Beacie, która zajmuje się w Dekorniku promocją. Beata od razu podchwyciła temat, czy nie lepiej wydać porady w wersji drukowanej. Jednak do tego potrzebowaliśmy partnerów…

I tak potoczyła się przygoda z DEKALOGIEM REMONTOWYM, który już OD KWIETNIA będą Państwo mogli pobrać z naszych stron oraz zupełnie za darmo odebrać w salonach sprzedaży firm:
FRANKE
DEANTE
KOPP
LUMINOSFERA



Czego będzie dotyczył DEKALOG? 10 punktów i 10 podstawowych kwestii odnośnie remontu. Czyli jak się przygotować, w co inwestować, kogo zawiadomić (i jak to zrobić w sposób sprytny), kilka dobrych adresów i myków, jak sprytnie zainwestować pieniądze. Co kupić w salonach firmowych, co w wielkich molochach budowlanych. Wszystko będzie teraz w jednym miejscu.


Oprócz tego w przyszłych miesiącach nasi partnerzy pomogą nam w prowadzeniu bloga.
Po krótce opiszę, co zamierzamy robić, bo na pewno niektóre z tematów Państwa zainteresują:

Franke to firma ze stuletnią tradycją, która zajmuje się inteligentnymi systemami kuchennymi. No i designem, bo rzeczy Franke to rzeczy piękne. Ponieważ sami nie mamy piekarnika, a nie wiemy, czy nie szykuje nam się lekki remont kuchni w tym roku, podpytamy, jak dobrać piekarnik. I jak go wybrać w sposób inteligentny :)




Deante - nasza polska perła na rynku ceramiki i armatury. Współpracuje z dobrymi designerami, aby oferować naprawdę ładne umywalki, brodziki, kabiny prysznicowe. No i baterie łazienkowe. A baterie potwornie ciężko utrzymać w czystości. Dlatego poradzimy się ekspertów Deante, jak SKUTECZNIE przedłużyć życie ceramice i armaturze. 




Kopp - czyli wszystko, co z drewna: podłogi, ściany, tarasy, drzwi, a nawet meble na zamówienie. Ale głownie jednak Kopp znany jest z podłóg.  W DEKALOGU znajdą Państwo poradnik jak wyremontować podłogę. A na blogu zapytamy, jak zadbać o wyremontowaną podłogę, tak aby nie musieć jej z powrotem przekładać. No i chyba zajrzymy do salonu Kopp na warszawskim Mokotowie, bo nas kusi…




Luminosfera, czyli salon oświetleniowy (choć nie tylko, bo są tu też meble) w warszawskiej Domotece, czyli największym centrum “domowym” w największym mieście :) Luminosferę zapytamy, jak umieścić światło w domu, jak rozplanować zamocowanie lub postawienie lamp, żeby było wygodnie i zdrowo. No i w jakie lampy warto zainwestować, jakie klasyki sprawdzą się w każdym wnętrzu. 




Jeśli mają Państwo pytania do ekspertów od PODŁÓG, KUCHNI, ŁAZIENEK lub OŚWIETLENIA, proszę śmiało wpisać w komentarzu, a na pewno uwzględnię. 

niedziela, 29 marca 2015

Zdjęcia z Cat Ba i Ha Long, czyli jak Wietnam wygląda tuż przez zachodem słońca

...w pochmurny, wiosenny dzien, dodam.




























I jeszcze wytłumaczę, co jest co. Na pierwszych zdjęciach - tych z kolorowymi łodziami - widzimy zatokę na wyspie Cat Ba, czyli największej w tym archipelagu. Jedynie na Cat Ba można się zatrzymać, gdyż jest najmniej strzelista. Strzelista i tak jest, co widać na kolejnych zdjęciach, tych zielonych. Jest też jednak na tyle rozłożysta, że znalazły się kawałki gładkiego terenu, na którym mogli się osiedlić ludzie, nie tylko ptaki. Spora zatoka na Cat Ba jest najbardziej użytkowaną, a co za tym idzie najbardziej malowniczą rybacką przystanią w tym rejonie.
Na zdjęciach ostatnich mamy już zatokę Ha Long, czyli to, gdzie wypływają statki wycieczkowe.Jak pisałam w poprzednim wpisie, statek kursujący pomiędzy wyspą Cat Ba, a miastem Ha Long, znajdującym się już na lądzie przemierza podobną trasę, co wycieczkowiec. Tak przynajmniej piszą. Robi to po prostu w krótszym czasie, nie klucząc i nie omijając tych samych strzelistości kilkukrotnie. Na blogach podróżniczych napisane zostało, że ta trasa opłaca się dużo bardziej. I trasę tę polecamy, bo trwa co prawda trochę ponad godzinę, to i tak można duuuuuuużo zobaczyć. 

I jeszcze zamieszam mapkę, bo rzucam nazwami, a przydałoby się jeszcze wiedzieć, co, gdzie i dlaczego :)



sobota, 28 marca 2015

Ha Long, czyli smoczy zakątek bondowski

Zatoka Ha Long Bay, czyli - oprócz ryżowych tarasów Sapa - najbardziej znana część Wietnamu. Ponieważ na górskie wycieczki w marcu nie ma co się w tym cudnym kraju wybierać,  bo można zamarznąć lub utonąć (opady), zdecydowaliśmy się na wizytę w Ha Long.
Była to nasza pierwsza trasa zielonych kąsaczem. Wyjazd z Hanoi okazał się mikropiekłem, bo wyjazdówka z miasta trwała równe 100 kilometrów. Sto kilometrów wymijania tirów, uciekania przed tirami, trąbienia na tiry i zatykanie uszu przy trąbieniu tirów. Droga do Ha Long wiedzie przez miasta Ha Phong, a to jest sporym punktem gospodarczym w kraju, stąd wzmożony ruch. Można ominą Ha Phong, kierując się górną trasą, jednak była to nasz pierwsza wyprawa i nie wiedzieliśmy, czy będziemy w stanie dojechać do punktu docelowego w jeden dzień. Ha Phong wydawało się bezpieczną opcją.
Na szczęście zdołaliśmy dojechać do miasta w półtorej godziny. Zakurzeni, ale szczęśliwi postanowiliśmy zrealizować plan taniego dojazdu na główną wyspę w zatoce, czyli Cat Ba. Plan standardowy transportu na wyspy to prom z centrum miasta. To mocny punkt turystyczny miasta, więc ceny są zawyżone. Opcja budżetowa i dostępna jedynie z własnym transportem to promy z portu, położonego minimalnie za miastem. Z tego transportu codziennie korzystają mieszkańcy Ha Phong lub Ha Long, a promy odpływają co godzinę. Wyczytaliśmy także w internecie że droga do portu nie jest najprostsza. I to fakt. Droga wiodła przez doki, portowe fabryki, trudniące się produkcją czegoś, co można od razu załadować na barki lub samym załadunkiem. W skrócie kurz, brud, pył. I tak przez pól godziny, zasłaniając wcześniej zakupionymi chustami (ładnymi, aż szkoda) całe twarze i wszystkie możliwe wystające części ciała.
Promy jednak rzeczywiście okazały się tanie i pełne ludzi, dowożących na wyspy głownie jajka i banany. Po przyjeździe na wyspę okazało się, że w miasteczku najpopularniejszą potrawą były naleśniki z bananami, więc zawężony ekwipunek na promach przestał nas dziwić.
Przejażdżka za to kosztowała nas ok. 2 dolary za osobę, niezbyt wiele.
Wyspa Cat Ba - największa wyspa w zatoce - to przystań dla wszystkich, którzy nie wykupili  gotowych wycieczek w to miejsce jeszcze w Hanoi. Z Hanoi taka wycieczka jednodniowa to koszt 25 dolarów,a zwiększając liczbę dni cena rośnie wykładniczo. My do tej pory wydaliśmy 5 dolarów na benzynę 4 dolary na promy. I jesteśmy an wyspach.
Główne miasteczko na Cat Ba,nazwane odkrywczo Cat Ba City to rój hoteli. Wolno jadąc jedną z uliczek policzyliśmy 15 budynków pod rząd, które zostały przerobione do wynajmowania pokoi,a na głównej promenadzie, podlanej morzem, ta liczba na pewno urośnie do 40. Nie ma co ukrywać, nie lubimy takich miejsc. Wytłumaczenie jest proste: jeśli przemierzamy połowę kuli ziemskiej internecie i lądujemy w tak orientalnym kraju jakim jest Wietnam, to nie po to, żeby spędzać czas z Anglikami. Chyba, że Anglicy, podobnie jak, są równie ciekawi tutejszych ludzi, obyczajów i codziennego życia. Mają w głowie ucieczkę przed Europą, udaliśmy się do rejonu oddalonego od promenady, a położonego nad malutkim jeziorkiem, równiej w centrum miasteczka (za dużo już tych zdrobnień :). I to był strzał w dziesiątkę. znaleźliśmy cudny hotel, w którym byliśmy trzecimi gośćmi od nowości, a za pokój w dobrym standardzie zapłaciliśmy 9 dolarów. Za to także uwielbiamy Wietnam.
Jak już pisałam Cat Ba to największa wyspa zatoki. Ale nie pisałam, że połowę wyspy zajmują tereny narodowego parku, a w tutejszych jaskiniach kręcono Jamesa Bonda “The Man With the Golden Gun” z moich ukochanym Christopherem Lee w roli złego Scaramangi.  Wyprawa po tych terenach motocyklem lub skuterem to murowany zawrót głowy. Rozglądamy się na prawo,lewo, w przód, w tył,a głowa kręci nam się jak sekundowa wskazówka zegarka.
A to dopiero początek, bo Cat Ba jest najmniej strzelistą wyspą tego regionu. Wyczytaliśmy na blogach podróżniczych, że specjalne promy wycieczkowe nie proponują wiele więcej niż klasyczny prom, zabierający autochtonów z wyspy na ląd, do miasta Ha Long. Droga jest ta sama jak przy jednodniowej wycieczce po zatoce. A to dlatego, że innej po prostu nie ma. Nie zastanawiając się długo, wkroczyliśmy na pokład kolejnego transportowego promu (3,5 dolara od osoby) i powoli, przez półtorej godziny, krążyliśmy pomiędzy kolosami, aby spokojnie dotrzeć do lądu. Półtorej godziny to wystarczająco dużo czasu, by zobaczyć domki na wodzie, dziwne piętrzące się wyspy i nieziemskie zatoczki. I warto.
Jeśli ktokolwiek z Państwa będzie w Hanoi, warto wybrać się do Ha Long. W końcu kręcono tam i “Piratów z Karaibów”(!) i “Avatar”. A tam scenografia piękna…



Nasze zamglone zdjęcia umieszczę od razu, jak internet będzie minimalnie lepszy. Bo obecnie przebywamy na wyspie, która internetu prawie nie uznaje.

czwartek, 26 marca 2015

Dom piękny, czyli przeskakujemy z Wietnamu do Ameryki

Dzisiaj powrót do korzeni na blogu, czyli po prostu piękny dom.
Domy gwiazd najczęściej mnie nie powalają. Są całe na beżowo albo reprezentują styl na wskroś amerykański, który nie należy do moich ulubionych.
Co minnego dom Jessica Alby, który został zakupiony przez nią dawno, a teraz postanowiła go wynajmować. Miło wynajmować taki dom. Myślę też, że nie za tanio :)











zdjęcia pochodzą ze strony domainehome.com

A jutro od nas zatoka Ha Long Bay w pochmurny dzień. I tak warto.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...