wtorek, 30 grudnia 2014

Ostatnie zauroczenie tego roku, czyli - po prostu - kanapa

Kanapa w naszym mieszkaniu to mój kompleks. Mogę na niej siedzieć, mogę leżeć, nie do końca jednak mogę na nią patrzeć. I dwie wspomniane pozycje nie nakazują mi tego robić.
Nasza domowa kanapa pochodzi z IKEI i miała być rozwiązaniem tymczasowym. Tymczasowe rozwiązania mają to do siebie, że zagnieżdżają się jednak na nieco dłuższy okres niż "te kilka chwil". I tak nasz brązowy prostopadłościan jest z nami już około dwóch lat i wciąż, kiedy wchodzę do salonu, przymykam oczy, aby widzieć go za mgłą. A potem już tylko siadam.

Poszukiwania kanapy to jednak niełatwa sztuka. Może jeśli ktoś jest dekoratorem wnętrz i ma znajomości, zaprzyjaźnione sklepy, fachowych twórców. Jednak dla laika w branży meblarskiej jest to prawdziwa przeprawa przez pustynię, w poszukiwaniu oazy. Czyli idziemy przez wielkie nic i od czasu do czasu wydaje nam się, że trafiliśmy na coś wyjątkowego. A potem okazuje się, że rozmiar nie ten, że cena nie ta, że skóra prawdziwa...

Nasze poszukiwana dokumentowałam:
http://dekornik.blogspot.com/2012/09/szukamy-kanapy.html
http://dekornik.blogspot.com/2012/09/kanapy-brak-perspektyw-brak.html
http://dekornik.blogspot.com/2012/10/fantastyczna-kanapa-narozna.html
http://dekornik.blogspot.com/2013/04/kanapka-czyli-bardzo-smaczny-design.html



Z firmą Pan Popi zapoznała prawie trzy lata temu koleżanka o imieniu Agnieszka. Wtedy właśnie miała nastąpić zamiana kanapy i wtedy rozpoczęły się moje gorączkowe poszukiwania mebla. Pan Popi był nowością na rynku, głównie warszawsko-praskim. Pomimo zdobytych już wtedy nagród m.in. od miesięcznika Machina i od Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, niewiele osób wiedziało o firmie z małpką w logu. I dziś firma z małpką w logu też kojarzy się głównie z lokalami spożywczymi w każdym większym mieście... A szkoda. Bo Pan Popi to dobry design. Ładny design i dopracowany design. Ich sofa PEPO, która mają w ofercie od samego początku (była jednym z pierwszych trzech produktów, z którym wystartowali na rynek) to dla mnie rzecz fantastyczna. Prezentujemy ją na zdjęciach poniżej. Dla nas PEPO jest troszkę za duża i za "kolorowa", bo nasz cały salon wygląda jak pepitka. Dlatego Pan Popi pozostaje w sferze fantazji.
Co ciekawe, rozpiętość cenowa tej kanapy na przestrzeni lat kształtowała się od 7500 zł do 3999 zł. Teraz mebel ten kosztuje 4750 zł, więc i tak bliżej dolnej granicy.
Pana Popiego cenię za detal. A dokładnie za nóżki. Sam założyciel firmy Maciej Kukurba mówi, że "nóżki to w większości mebli zaniedbany element. Czasami nawet ich nie ma." A kanapa z ładnymi nóżkami staje się o tyle lżejsza, ładniejsza, dostojniejsza.







Polecam świetny artykuł w magazynie "Pierwszy Milion" z założycielem Pana Popi. Wreszcie kawa na ławę i prawdziwy obraz prowadzenia firmy. Brawo dla prowadzącej i opowiadającego!
http://pierwszymilion.forbes.pl/pan-popi-was-urzadzi,artykuly,182417,1,1.html

środa, 24 grudnia 2014

Życzenia, czyli to, co ważne

Na sekundkę weszłam na bloga, żeby życzyć wszystkim cudnych Świąt. Tym, którzy obchodzą i tym, którzy ich nie uznają. Niech przez te kilka dni wreszcie będzie tak, jak powinno być każdego dnia w roku, czyli 
- miło
- wesoło
- serdecznie
- wspólnie
- uczciwie

- z sercem. 
Serce może być nawet na nosie.

czwartek, 18 grudnia 2014

Zakupy last minute, czyli podpowiadają nam, gdzie pięknie kupować

W ostatnim wydaniu weekendowej Gazety Wyborczej znalazłam świetny artykuł, w którym wymianine są miejsca, w których można kupić prezenty w pięknym entourage'u. Ja co prawda większość zakupów robię przez internet, ale ładnie urządzony sklep jest dla nie ważnym czynnikiem decyzyjnym. Sklep w realu lub w sieci.
Dlaczego? Ano dlatego, że - i tu wcielimy się w postać przedsiębiorcy - jeśli decydujemy się na tak odważny krok, jak założenie własnego sklepu (nieważne, której formy sklepu) ważne jest to, w jakim klimacie będziemy pracować i w jakim klimacie będziemy przyjmować klientów. Każdy sprzedawca powinien dołożyć starań, aby klient czuł się u niego dobrze. I żeby on sam też lubił chodzić do pracy, czy to miejsce pracy znajduje się na ulicy Pięknej lub Słonecznej, czy jest zaparkowane na ulicy WWW. Ten czynnik bardzo silnie wpływa na jakość sprzedaży i obsługi.
Stąd chyba każdy z nas - teraz już jako klient - lubi sklepy, które są pięknie urządzone. Takie, po których widać, że zrobione są z sercem, a wszystko, co tam widzimy wyraża gust właściciela. Zgadzamy się z estetyką lub nie, ale dostrzegamy charakter miejsca i ludzi tam pracujących.
Jest jednak jeszcze jeden aspekt, którego prowadzący sklep powinien przestrzegać. Oryginalny asortyment. Nie można prowadzić fantastycznie wyglądającego sklepu jedynie z rzeczami, które są dostępne na Allegro. I to połowę taniej. Taka filozofia nie zda w dłuższej perspektywie egzaminu. Widać to najlepiej po księgarniach, których kondycja jest gorsza niż zła. Kupując książkę na Allegro i dopłacając za przesyłkę i tak wydamy mniej niż w stacjonarnej księgarni, gdzie obowiązują oficjalne ceny, zamiast tych internetowo-dumpingowych. Stąd nasze domy książki tak często decydują się na podłączenie kawiarni. Dlatego kawiarnie tak często wydzielają miejsce i ludzi do opieki dla naszych pociech. Dlatego przedszkola tak często podłączają do swojej agendy zajęcia fakultatywne. I świetnie, tędy droga! Każdy z Państwa (ze mną włącznie) chce kupić produkt unikatowy w miejscu, które wywoła przyjazne odczucia. Dobry produkt plus dobra atmosfera to dwa czynniki, które powodują, że wracamy do miejsca, gdzie już byliśmy. Ufamy i kupujemy dalej. 
Jeśli nie mamy tej wizji i oryginalnych produktów, pozostaje nam - sprzedawcom - jedynie wojna cenowa. 

I poniżej prezentuję kilka zdjęć, pożyczonych z serwisu gazeta.pl. Są to fotki ze sklepów A-tak Design (Łódź), Lulu Living (Kraków), Miejsce Sklep (Kraków) i Reset (Warszawa). Proszę zajrzeć. A jeśli nic nie kupimy, przynajmniej powiedzieć kilka ciepłych słów ludziom z obsługi. Zawsze prawmy komplementy. One naprawdę mogą komuś rozświetlić grudniowy dzień.





Cały artykuł na gazecie.pl można przeczytać pod tym linkiem. Może znajdą Państwo coś dla siebie:

środa, 10 grudnia 2014

Papier, nożyczki, sztuka, czyli o dwóch siostrach robiących rzeczy fantastyczne

Ostatnio w Warszawie odbyły się Wzory. Wzory to targi, które organizowane są od sześciu lat. Z niewielkiej imprezy, organizowanej na Pradze przeistoczyły się w masową, ogromną zbieraninę projektantów - od tych zajmujących się dużymi gabarytami jak meble aż po drobnostki (nie mylić z blahostkami) jak kafelki czy ozdoby choinkowe. Tegoroczne mikołajkowe Wzory odbyły się w Kamienicy Jabłkowskich przy ulicy Brackiej, w samym centrum miasta i wyjątkowo turystycznej zresztą. Podziwiam osoby, które organizują targi wszelakie. Od zawsze. Targi to ogromne przedsięwzięcie do koordynacji, a - znając niektórych takich zapaleńców - wiem, że czasem robione są jedynie dla idei, bo finansów zostaje z tego niewiele. Pracy jest za to masa, bo należy zadbać o wszystko: od rozstawienia sprzedawców po catering, straż miejską i identyfikatory dla wolontariuszy.  Dla wystawców to także spora logistyka. Wyprodukowanie sprzedawanego towaru, zbudowanie stoiska (jeśli jest ono większe niż stolik fundowany przez organizatorów), dojazd i dwa dni werbalnego handlu bez przerwy na posiłek.
Dlatego namawiam na odwiedzanie targów i wspomaganie polskiego designu. Niejednokrotnie jest on droższy niż masówka z Centrów Handlowych, jednak proszę pamiętać, że te meble, kafelki czy poduszki nie są produkowane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Są za to produkowane na miejscu, więc panowie stolarze lub panie szwaczki mają miejsca pracy. Czuję się też w obowiązku napisać, dlaczego polski design - czy mówimy o modzie, czy o wnętrzach - jest drogi. Wynika to najczęściej z marż, jakie narzucają sklepy pośredniczące w sprzedaży. Duże serwisy, które dbają o promocję i ruch (klientów) na swoich stronach internetowych pobierają spory procent od sprzedaży. Każdy projektant musi od razu przy wycenie dzieła założyć maksymalną prowizję, która będzie musiał oddać, czyli musi o tyle podnieść na wstępie cenę produktu. Dodając do tego jednostkową produkcję, czyli droższe szycie czy druk, mamy nietani produkt końcowy. Bo i dla projektanta musi przecież coś zostać. Jedyną opcją na zmniejszenie cen jest własna produkcja, czyli to, na co postawiliśmy my. Ale to już spore nakłady na początku, a nie każdy chce ryzykować, nie każdy też może.

Wróćmy jednak do tematu Wzorów, a raczej tego, co na wzorach widziałam. A widziałam papier. Papier w pięknych formach. Nie od dziś wiadomo czytelnikom, że mam lekki skręt w stronę rzeźb zwierząt. Wszelkie popiersia (jeśli można tak nazwać głowy zwierząt) z materiałów niezwierzęcych (plastik, ceramika) są u mnie na pozycji pierwszej. No i na wzorach znalazłam PAPIERSIA. Fantastyczny tandem, dwie siostry bliźniaczki Paulina i Maja, które ręcznie wytwarzają ogromne, naturalnej wielkości głowy zwierząt, do zawieszenia. Fantastyczna sprawa. Zdjęcia nie oddają wrażenia, jakie robią na oglądającym. Firma sióstr nazywa się PAPER SCULPTURE i widziałam na profilu, że dziewczyny pokazują się ze swoimi dziełami na wszelakich targach, w tym niepolskich. Trzymam kciuki przemocno, bo nie dość, że trafiły w mój gust z celnością Wilhema Tella. A do tego ja tak bardzo lubię firmy rodzinne...
















A poza tym przypominamy, że Święta tuż tuż. Rudy przypomina. Teraz bardzo wiele targów, zbiorowisk, kiermaszy. Warto uczęszczać, warto kupować, bo to najczęściej zdolni projektanci. I trochę bardziej pracowici niż Rudy.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Kiermasz na Pakamera.pl, czyli od robótek ręcznych do filozofowania

Wczoraj pojawił się świąteczny kiermasz na serwisie sprzedażowym Pakamera, dlatego od razu raportuję. I tak patrząc na wszystkie śliczne rzeczy, wylistowane na Pakametrze przychofdzi mi do głowy jedna myśl: określenie HAND MADE ma już zupełnie nowe znaczenie. Hand made to już nie "ręcznie robione", ale "samemu wymyślone". Większość z rzeczy zaprezentowanych to jednak rzeczy wytworzone przez maszyny - lasery, plotery (jak my), maszyny do zadruku, cięcia, gięcia. Zamysł powstaje w naszej głowie, może prototyp w naszych rękach, ale potem idzie to już maszynowo. I tu przypomina mi się zdanie pana Pawińskiego, który jest szefem polskiego Maspexu (tego od soku Kubusia). Zdanie o tym, że "praca kiedyś była obowiązkiem, teraz jest prawem, a będzie przywilejem". Bo nawet hand made staje się machine made.

















Hand made czy machine made, rzeczy są bardzo ładne i niedrogie. Absolutnie zachęcam do zajrzenia, a można to zrobić, klikając na logo poniżej lub TUTAJ.


A jeśli ktoś chce zobaczyć jeszcze stary dobry hand made, to zapraszam 18 grudnia przed telewizory. Na kanale TVP ABC, w programie "Na kłopoty... ABC" robiłam z gromadką dzieci świąteczne ozdoby do domu. Mimo, że były pędzle i pędzelki, w ruch przy malowaniu poszły dłonie. Dzieciaki wiedzą, co to hand made.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...