No i trafiliśmy. Co prawda nie w Gdyni, ale w Sopocie, do którego udaliśmy się po szybkim zamknięciu spraw służbowych (dekoracja naklejkami kolejnej siedziby AIP BusinessLink, czyli bardzo przyjemna praca). Sopot zaskoczył nas deszczem i przyjemną winiarnią.
Wino z Maćkiem pijemy tylko "w terenie". I jesteśmy w tej kwestii laikami totalnymi. Kryterium jest jedno, aczkolwiek biegunowe: dobre (kciuk w górę) / niedobre (kciuk ku ziemi).
Na ulicy Królowej Jadwigi w tym urokliwym nadmorskim mieście znajduje się podpiwniczona Probiernia Win. Niewielkie skryte wnętrze z tysiącem butelek w środku (wino, szampan, cydr…), serami, pysznym domowym ciastem i miłym panem za barem. Dwudziestoparoletni pan za barem jest ogromną zaletą probierni - wyjątkowo grzeczny i chętnie opowiadający. Opowiedział nam historię sprzed kilku miesięcy, kiedy do winiarni wszedł nie najmłodszy już pan, pytając ściszonym głosem, czy tu nadal mieści się "zakątek rozkoszy"? Zdumiony pan zza baru równie cicho odpowiedział, że nie i nic mu o takim charakterze tego miejsca nie wiadomo. Tak wydało się, że po wojnie, w tym podpiwniczeniu funkcjonowała mała inicjatywa z czerwoną lampką przy wejściu. Teraz jednak jest tam jedynie czerwone wino.
Oprócz rozkoszy podniebienia można tam także doświadzczyć rozkoszy gromadzenia, bo kupowanie u takiego sprzedawcy jak pan za barem to gra, gdzie - jak śpiewał Zaucha - każdy los to fant. Kiedy omówimy już, jakie wino chcemy (czerwone, wytrawne, do 40 zł) Pan zawsze (!) z urokiem w głosie i oczach odpowiada: To ja mam dla Państwa propozycję…" I tak wyszliśmy z winem za prawie 60 zł. Bardzo dobrym (kciuk w górę).
O cieście domowym w postaci murzynka z bakaliami nie będę się się rozpisywać, bo zgłodnieję.
Za to kiedy wychodziliśmy już z malutkiego lokalu najedzeni i napici (bez pejoratywnych znaczników), wszedł starszy Pan z przezabawnym zadaniem: "Moja sąsiadka mówiła, że kupiła u państwa pyszne wino: argentyńskie, czerwone, wytrawne i z imieniem i nazwiskiem na etykiecie. Zdumiony pan sprzedający, po chwilowej pauzie, spokojnym głosem odrzekł: To ja mam dla pana propozycję… I w tej chwili wyszliśmy.
Ach, i jeszcze jedno: na ścianie winiarni znajduje się wielkie zdjęcie, jak ulica Królowej Jadwigi wyglądała przed wojną. Prezentacja porównawcza poniżej: